A teraz gasną światła, rozsuwa się kurtyna... Za kilka chwil i kartek- NASZ TEATR się zaczyna !
Ryszard Przymus Osoby: Kobieta, Wróżka, Calineczka, Żaba, Motyl, Żuk, Biedronka, Mysz, Kret, Jaskółka, Elf, Narratorzy.
AKT I
Las. Kobieta chodzi niespokojnie, zasłania oczy ręką, patrzy w dal.
Narrator 1: Pewna dobra kobieta bardzo pragnęła mieć maleńkie dziecko, ale nie wiedziała, skąd by je wziąć. Poszła więc do wróżki i rzekła: Kobieta: Czy aby przyjdzie wezwana wróżka? Czekam na nią już długo... A może obraziła się. One są takie drażliwe. O, coś daleko porusza się, pewnie to ona... Tak, to na pewno Wróżka. Wróżka: Przybywam na twe wezwanie, widzę, że się niecierpliwiłaś. Kobieta: Tak, z wielkim utęsknieniem czekałam na ciebie, Wróżko, bo słyszałam, że jesteś nie tylko potężna, ale i dobra. Wróżka: Widzę po twoich oczach, że gnębi cię wielki smutek. Cóż jest tego przyczyną? Kobieta: Brak radości w moim domu. Chciałabym mieć córeczkę. Od wielu lat czekam na nią, ale złe czary, które kiedyś rzucone na mnie, przeszkadzają mi w tym. Cóż mam robić, droga Wróżko? Wróżka: Nic się nie martw, zaradzimy złu Postaram się coś wymyślić. Oto jest ziarenko jęczmienia. Ale to nie jest takie zwyczajne ziarenko, które sieją w polu albo rzucają na pokarm kurom. Weź je (wręcza), wsadź starannie do ziemi i pielęgnuj. Podlewaj też codziennie. Kobieta: To wszystko? Wróżka: Tak, to wszystko. Potem zobaczysz sama, co z tego będzie. Na razie wykonaj moje polecenia. Kobieta: Dziękuję ci, dobra wróżko. Zrobię wszystko, co poleciłaś. Wróżka: A teraz żegnaj i bądź dobrej myśli. Do widzenia. Kobieta: Zaraz zabiorę się do wykonania polecenia Wróżki. Dziwne ono jest i nic z tego nie rozumiem (sadzi ziarenko). Pobiegnę do chaty po dzbanek i podleję (wraca i podlewa).Śpij dobrze w ziemi. Z samego rana przyjdę zobaczyć, co się z tobą dzieje.
Narrator 2: Po powrocie do domu kobieta zasnęła. W doniczce zaraz pokazała się mała roślinka, okryła się pięknymi listkami, a w środku wyrósł kwiat złoto-purpurowy, podobny do tulipana, tylko zamknięty w pączek.
AKT II
Kwiat-pąk (np. dziewczynki klęczą ściśle jedna obok drugiej, ręce mają wzniesione do góry. Gdy kwiat się rozwija, mogą wykonać przy dżwiękach muzyki kilka figur poruszając się i falując rękami, odchylając tułów). Kobieta: Och, cóż to za prześliczny kwiat zakwitł nocą. Jakie barwne i piękne ma płatki. Podleję go jeszcze. (podlewa) Wróżka: (zjawia się niepostrzeżenie) Aby nie zrywaj tego kwiatu, poczekaj, niech się rozwinie. Kobieta: To ty, dobra Wróżko? Skąd się wzięłaś? Wróżka: Przybywam sprawdzić moc swego czaru. Wszystko jest jednak tak, jak chciałam. Odchodzę i życzę szczęścia i radości, bo tej niebawem doznasz. Kobieta: Żegnaj Wróżko, już jestem szczęśliwa.(Kwiat powoli zaczyna się rozwijać. Dziewczynki kołyszą się w rytm muzyki, ręce mają wzniesione do góry). Narrator 3: Kobieta była zachwycona , całowała złote i czerwone płatki. W tej samej chwili kwiat otworzył się i w środku, gdzie zwykle mieści się słupek kwiatowy, stała prześliczna mała dziewczynka. Calineczka: Och, jaki piękny jest świat wokół. A kto ty jesteś, piękna pani? Kobieta: (podbiegła do Calineczki i całuje ją). Twoją mamą. Dobra Wróżka wyczarowała mi ciebie. Calineczka: Mamą? Jak się cieszę? Tak chciałam mieć mamę! (wychodzi z kwiatu). Kobieta: Chodź ze mną do domu, pokażę ci wszystko, zobaczysz, gdzie zamieszkasz od dziś. (odchodzą). Narrator 4: Nazwała ją Calineczką, gdyż była bardzo malutka. Kobieta wzięła zaraz łupinkę orzecha, ażeby w niej urządzić kolbkę dla dziewczynki. Fiołkowe płatki posłużyły za sienniczek, a jeden płatek róży za kołderkę. W nocy Calineczka spała, a w dzień bawiła się na stole. Dobra kobieta postawiła na nim talerz z wodą, otoczony wiankiem z kwiatów i Calineczka pływała sobie po talerzu od jednego brzegu do drugiego. Ślicznie to wyglądało! Narrator 5: Umiała też śpiewać, a tak ładnie, że nie można tego opisać. Jednego razu w nocy, kiedy Calineczka spała sobie spokojnie w kołysce na stole, przez wybitą szybkę wskoczyła do pokoju ropucha. Szkaradne to było stworzenie: grube, mokre i bardzo ciekawe. Zaraz spostrzegła Calineczkę, śpiącą pod różanym płatkiem.
Żaba: Jaka piękna dziewczynka, będzie dobrą żoną dla mego synka. Muszę zakraść się gdzieś w pobliżu. Gdy dziewczynka będzie sama, złapię ją i zaniosę do swego domu na błotach.
( wchodzi kobieta z Calineczką) Jesteś taka śliczna i maleńka moja Calineczko. Pobaw się tym ogrodzie, przyjdę po ciebie niedługo. Calineczka: Jak tu wszędzie pięknie. Długo przebywałam uśpiona w ziarenku, a potem w pąku kwiatu. Nie wiedziałam, że na zewnątrz oże być tak ślicznie. ( wchodzi Żaba). A co to za dziwne stworzenie? Żaba: Jestem Żaba. Mieszkam na błotach, zaraz za tymi drzewami. Calineczka: (drżącym głosem). Dzień dobry, Żabo, ale nie zbliżaj się do mnie, bo ja się ciebie boję. Żaba: Nic się nie bój, moja mała. Chodź ze mną na błota, poznam cię z moim synkiem. Calineczka: Och, nie, wolę zostać tutaj. Żaba: Mój synek spodoba ci się. Jest taki piękny jak ja. Zostaniesz jego żoną. Calineczka: Nigdy, nie zbliżaj się do mnie (Żaba łapie ją, szamocą się). Żaba: Jeśli nie chcesz sama, to zabiorę cię siłą (ciągnie ją za scenę). Calineczka: Puść mnie, nie chcę nigdzie iść, puść. Żaba:(zmiana kilku elementów dekoracji). Uf, ale się zmęczyłam ciągnąc to nieznośne stworzenie. Siądź tu na tym liściu. Woda wokół, więc mi nie uciekniesz. Idę przygotować mieszkanie dla was na błotach i zawiadomić mego synka, jaką piękną narzeczoną mu przyniosłam. Narrator 6: Ropucha tymczasem urządzała w głębi błota mieszkanie dla młodej pary. Przyozdobiła ciemną, szkaradną jamkę trzciną i wodnymi roślinami, żeby się Calineczce podobała i popłynęła wraz z synkiem do listka, aby przynieść kolebkę panny młodej. Calineczka: Co ja teraz pocznę. Mama na pewno mnie szuka. Jaka wstrętna ta Żaba. Kto mi pomoże? Żaba: Mój synek jeszcze śpi. Nie chciałam go budzić. Popatrz z daleka jakiż on piękny! Och, daleko szukać takiego pięknego Żabika. Popatrz jak rozkosznie przeciąga się we śnie. Calineczka: (patrząc w stronę Żabika). Och, jaki on brzydki. Nie chcę go za męża. Puść mnie, Żabo, nie chcę. Żaba: (z gniewem). Coś ty powiedziała? Mój Żabik brzydki? Ty zarozumiała dziewczyno! Natychmiast go poślubisz. Idę zaraz obudzić go. Calineczka: (załamując ręce). Co ja teraz zrobię? Wszędzie woda, nie mogę uciec. Jaka jestem nieszczęśliwa, boję się brzydkiej ropuchy, nie chcę być żoną jej syna, nie chcę mieszkać na błocie.
Narrator 7: Prześliczny biały motyl usiadł na listku lilii, aby się lepiej przyjrzeć maleńkiej dziewczynce. Motyl: Nie płacz, Calineczko, ja ci pomogę. Już rak rzeczny przeciął łodygę liścia. Chwyć się mnie. Dzięki temu będziesz szybciej płynęła. Nie dostanie cię brzydka ropucha. Calineczka: Dziękuję ci, kochany motylu. Spieszmy się, bo Żaba zaraz wróci (odpływają-pod liściem można umocować deskorolkę). Żaba: (krzyczy za nimi). Zatrzymaj się natychmiast, zatrzymaj! Motyl: Nie bój się. Żaba została daleko. Możesz dalej spokojnie płynąć sama. Do widzenia Calineczko! Calineczka: Do widzenia Motylu. Dziękuję ci za pomoc. Niedaleko jest brzeg, popłynę do niego i będę ocalona. Jak wspaniale się płynie. Narrator 8: Calineczka cieszyła się bardzo z tej podróży. Wszystko bawiło ją niezmiernie, a listek płynął dalej, aż do innego kraju. Żuk: Skąd się tu wzięłaś, dziewczynko? Calineczka: Przypłynęłam z daleka na tym liściu. Żuk: W samą porę. Właśnie szukam żony. Zabiorę cię do swego domu. Pokażę cię przyjaciołom, a potem weźmiemy ślub. Calineczka: Ale ja nie chcę. Pragnę wrócić do swego domu. Żuk: Nic z tego. Zabieram cię i koniec (ciągnie ją ze sobą). Uf, usiądź tu na pieńku i nie próbuj uciekać, bo w lesie jest pełno moich braci. Masz tu trochę pachnącego miodu, posil się. Naprawdę jesteś bardzo piękna. Calineczka: Cóż ja zawiniłam, że mnie ciągle ktoś prześladuje? Jestem już taka zmęczona i chce mi się spać (kładzie się i zasypia). Żuk: Bzz, bzz. Usnęła ze zmęczenia. To dobrze. Zaprosiłem gości, żeby poznali moją wybrankę. Biedronka: Podobno, Żuku, żenisz się. Gratuluję. A kim jest ta wybranka? Żuk: Oto ona. Nie mów tak głośno, bo ją obudzisz. Przed chwilą usnęła. Biedronka: Ona w niczym nie przypomina żuka. Nie podoba mi się (odchodzi). Calineczka: Taki piękny miałam sen. Gdzie ja jestem? Żuk: U mnie, u Żuka. Urządzam bal na twoją cześć. Widzę, że goście już idą. O, dostrzegli cię. Ciekawe, jak im się podobasz
Narrator 9: Wkrótce zaczęły schodzić się chrabąszcze mieszkające w pobliżu, aby zobaczyć Calineczkę. Gospodarz sadzał gości na najpiękniejszych liściach. Głosy za sceną: -Jaka ona biedna, jaka malutka i nie ma skrzydeł. -Nie pasuje do nas, po prostu szkaradna itp. Żuk: Hm, hm... (chodzi wokół Calineczki i przygląda się). Może i rzeczywiście jesteś brzydka, hm...Naprawdę brak ci skrzydeł, nie umiesz fruwać. Nie podobasz mi się. Wobec tego powinniśmy się rozstać. Idż sobie, życzę ci szczęścia. Calineczka: Odchodzę. Narrator 10: Naprawdę Calineczka była bardzo ładna i taką się wydawała Żukowi. Ale, gdy wszyscy zaczęli ją ganić, uwierzył też, że jest brzydka. Narrator 11: Całe lato przeżyła dziewczynka sama jedna w lesie. Z trawy uplotła sobie łóżeczko. Żywiła się sokiem kwiatów i piła rosę, która stała na kwiatach. Tak minęło jej lato i jesień. Ale nadeszła zima, długa i mroźna. Wkrótce śnieg zaczął padać. Drżała z zimna. Tuż pod lasem rozciągało się pole, na którym kiedyś było zboże. Szła przez pole, potykając się i zapadając w śnieg. Na koniec trafiła do norki myszy polnej, która tu miała swoje mieszkanie. Calineczka stanęła w drzwiach.
AKT III Norka myszy Calineczka: Cała jestem zmarznięta. Czy możesz mnie poczęstować ziarenkiem pszenicy. Od dwóch dni nic nie jadłam. Mysz: Biedne stworzenie, takie zmarznięte. Usiądź przy ogniu i ogrzej się. Zjemy razem podwieczorek. Możesz tu zostać u mnie na zimę. Calineczka: Dziękuję ci, będę opowiadała ci dużo bajek, pomogę też w pracy. O, ktoś puka. Mysz: Mam bogatego sąsiada- Kreta. Odwiedza mnie często. Mieszka obok w norce. Pewnie to on. Proszę. Kret: Witam sąsiadkę. Przykrzy mi się samemu i przyszedłem pogawędzić trochę. O, czuję tu kogoś nowego( zakłada okulary). Mysz: To Calineczka. Chce przezimować u mnie, biedactwo. Kret: Hm, hm... Widzę ją, choć bardzo słabo, śliczna dziewuszka. Calineczka: Pójdę poszukać dobrych ziarenek na kolację. Mysz: Tak, idź. Kret: Bardzo mi się Calineczka podoba. Dobrze by mieć taką żonę.
Mysz: Ależ to ogromny zaszczyt. Zaraz porozmawiam z nią. Co za radość. Jutro zamówię u pająków wyprawę ślubną. Kret: Niech od dziś tkają. Do końca zimy musi być gotowa.(Wraca Calineczka). To zostawiam was, miłe panie. Do widzenia. Calineczka: Wybrałam najpiękniejsze ziarno. Mysz: Dobrze Calineczko, jesteś dobrą gospodynią. A teraz winszuję ci, moja droga, mój sąsiad Kret chce cię pojąć za żonę. Przed chwilą poprosił mnie o twoją rękę. Calineczka: Ale ja go nie chcę, on taki stary, ślepy. Nie lubi śpiewu ptaków. Boję się zastać pod ziemią. Proszę cię, dobra pani Myszo, nie wydawaj mnie za Kreta. Mysz: Głupstwa mówisz, ciszej, bo jeszcze usłyszy. Właśnie idzie. Słyszał to ktoś coś podobnego. Takie grymasy. Kret to bogacz, uczony. To wielkie szczęście dla ciebie, takiej ubogiej dziewczyny. Kret: Przeliczyłem już swoje skarby. Muszę jeszcze naprawić komnaty i korytarze, by godnie przyjąć swą żonę. Czy ona wróciła? Zgadza się? Mysz: Tak, stoi obok ciebie. Oczywiście, że się zgodziła. Kret: Ach tak, widzę ją. Nawet w okularach mam słaby wzrok. Doprawdy, ładnie się prezentuję. Zatem idę uporządkować wszystko. Do widzenia, Calineczko. Calineczka: Ale ja nie chcę tu zostać pod ziemią, ja kocham kwiaty, słońce! Kret: Co tam kwiaty, słońce. Najpiękniejsze są ciemności. Nie lubię słońca, ono tak pali i piecze.(macha ręką odchodzi) Mysz: Nie martw się, sąsiedzie, do końca zimy wyprawa będzie gotowa. (Kret odchodzi, Mysz z oburzeniem zwraca się do Calineczki.) Tylko bez humorów, moja miła, tak będzie, jak postanowiłam. A teraz idź do wyjścia norki, leży tam jakiś ptak. Trzeba go odsunąć, bo przeszkadza. Calineczka: To jaskółka. Zmarzło biedactwo. Takie zimno wokół. Ogrzeję ją własnym oddechem. Mysz: Rób, co chcesz. Ja wychodzę. Calineczka: Obudź się ptaszku. O, zaczyna jej bić serduszko, odżywa. Jaskółeczko! Jaskółka: Gdzie ja jestem ? Calineczka: W norce u Myszy. Ogrzałam cię oddechem, bo byłaś zmarznięta.
Narrator 12: Przyniosła Jaskółce wody na suchym listeczku, ptaszek się napił i opowiedział jej, jak się stało, że z innymi do ciepłych krajów nie odleciał. Skrzydełko miał zranione, więc nie mógł dobrze latać. Potem przyszło zimno nie mógł znaleźć pożywienia i upadł zmęczony na ziemię. Jaskółka: Uratowałaś mi życie. Dziękuję ci. Może kiedyś będę mogła ci się odwdzięczyć, dobra dziewczynko. A teraz wracam na ziemię. Może uda mi się podążyć za moimi siostrami. Wrócę wiosną i odszukam cię. Do widzenia, Calineczko. Calineczka: Żegnaj, Jaskółko. Cieszę się, że ożyłaś.(Jaskółka odchodzi) Jak tu nudno pod ziemią. Kiedy przyjdzie wiosna? Ale wiosną mam zostać żoną starego Kreta. Narrator 13: Wtedy Calineczka rozpłakała się na dobre i przyznała się Myszy, że nie chce być żoną takiego nudnego Kreta.
AKT IV
Słychać śpiew ptaków. Calineczka: Jak pięknie jest wiosną na świecie. A ja już na zawsze zostanę pod ziemią. Żal mi słońca, ptaków, kwiatów(płacze). Jaskółka: Witaj, Calineczeko! Calineczeka: Jaskółko, moja kochana Jaskółko! Dokąd lecisz? Jaskółka: Za ten las, rzekę i morze. Czy chcesz polecieć ze mną? Calineczka: Ależ tak, zabierz mnie ze sobą, bo jeśli zostanę, już nigdy nie ujrzę świata. Jaskółka: Dlaczego? Calinczeka: Za chwilę mam zostać żoną Kreta. Jaskółka: To straszne, uciekajmy więc. Zaniosę cię tam, gdzie dużo kwiatów, śpiewają ptaki. Calineczka: Zatem ruszajmy! Narrator 14: Doleciały na koniec do ciepłych krajów. Tutaj słońce świeciło jaśniej i goręcej. W lasach było pełno cytryn i pomarańcz, a w powietrzu zapach kwiatów. (zmiana dekoracji) Calineczka: O, zamieszkam w tym kwiecie. Jest taki śliczny. Narrator 15: Calineczeka natychmiast chciała wejść do kwiatka, lecz jakże się przestraszyła i zdziwiła, kiedy ujrzała wewnątrz małego człowieczka, podobnego do siebie, tylko w złocistej koronie i z przejrzystymi skrzydłami u ramion. (Kwiat otwiera się)
Elf: Pozdrawiam cię, śliczna dziewczynko. Słyszałem o tobie i czekałem długo, aby cię poznać. Calineczka: Jakiś ty iły i ładny. Kim jesteś ? Elf: Jestem duszkiem tego kwiatu i królem tego ogrodu. Cieszę się, że podobam ci się. Zostań u nas, opowiesz mi o swych przygodach. Jaskółka: Do zobaczenia, lecę do swojego gniazda. Odwiedzę was jeszcze. Calineczka: Dziękuję ci, Jaskółko, za wszystko. Elf: Przypnę ci skrzydła, abyś mogła fruwać jak my. Calineczka: Tak mi tu dobrze, że nigdzie nie chcę odchodzić, ale muszę wrócić do mojej mamy. Elf: Nie musisz Calineczko, mama opłakała twoje zniknięcie, a dobra Wróżka wyczarowała jej chłopca i dziewczynkę. Calineczka: Jest szczęśliwa? Elf: Tak, zostań więc z nami, bo bardzo byś mnie zasmuciła. Calineczka: Zostanę. Pierwszy raz od wielu lat me serce raduje się. Elf: Czy chcesz zostać królową elfów i moją żoną? Calineczka: Tak, z radością to mówię. Elf: (bierze ją za rękę) Mieszkańcy mojego królestwa, oto wasza królowa. Narrator 16: Cóż to było za szczęście! Ze wszystkich kwiatów wyfruwały lekkie, przejrzyste duszki i spieszyły złożyć królowej życzenia i cudne dary. (wszyscy tańczą przy muzyce, w pierwszej parze Elf z Calineczką)
Opracowała: Jadwiga Tillak, nauczyciel Zespołu Szkół nr 3 w Lęborku
Literatura: 1.Andersen Hans Christian: Dziecię elfów. – Wrocław: Wydawnictwo Siedmioróg, 1999 2.Gałczyńska Elżbieta, Zofia Garczyk: Uczcijmy wierszem i piosenką. – Płock , 1993
.
.
|